Wiedziałam, no po prostu wiedziałam....
czułam to od początku.... a nawet wczesniej - zanim jeszcze nawet zaczął się ten rok....
Już wtedy coś podpowiadało mi że ten rok będzie inny niż wszystkie do tej pory... no i .... oczywiście jest...
Tylko miałam nadzieję że będzie super, że spełnią się marzenia, że zrealizujemy swoje plany a jest zupełnie inaczej - totalne zaskoczenie i to na minus :(
Pomysłów mam dużo, ale czasu mało - nie wszystko da się zrobić tak jak by się tego chciało....
Cóż styczeń i luty upłynęły pod hasłem chorób - niestety chorowały nie tylko dzieciaki ale i moje szyjące maszyny...
Teraz kiedy przynajmniej jedna z maszyn wróciła do mechanicznego zdrowia, szycie poszło w odostawkę na dalszy tor bo dzieciaki dopadł paskudny wirus i wyladowaliśmy w szpitalu...
Tak było w marcu, a teraz kwiecień i cóż powtórka z rozrywki - szpital po raz drugi...
Mam nadzieję że w końcu los się do nas uśmiechnie i reszta roku upłynie spokojnie :) i w końcu zasiądę przy maszynie by oczyścić głowę z zaległych pomysłów i zapełnić szafę nowymi uszytkami :)
Pozdrawiam serdecznie
Montownia Marzeń
P.s. trzymajcie kciuki :)